Ku zamyśleniu
Cytaty – myśli – teksty
dla dzieci, młodzieży i dorosłych
Marnotrawni synowie, KĄCIK POEZJI: „Ból i nadzieja”, Uśmiechnij się
Marnotrawni synowie
„Przypowieść o marnotrawnych synach”. Bo synów było dwóch i jeden był wart drugiego, obaj byli marnotrawni, choć każdy na własny sposób. Młodszy odszedł daleko, roztrwonił wszystko i w nędzy wracał do domu. Jest to rzeczywiście modelowy schemat bycia daleko od Ojca. Jednak ten starszy, choć z domu ruszał się jedynie na pole do pracy, też był daleko od Ojca. Starszy syn jest przykładem jak można, będąc blisko, być jednocześnie tak bardzo daleko. Podobnie jest na przykład w małżeństwach, które przeżywają kryzys. Mieszkają w jednym domu, czasem dzielą jeszcze jedno łóżko, siadają przy jednym stole i patrzą w jeden telewizor, ale dzielą ich lata świetlne, są daleko od siebie. Przypowieść o synach marnotrawnych jest przypowieścią, która dużo może nam powiedzieć o Kościele. Wszyscy jesteśmy w takiej pozycji. Wszyscy jesteśmy marnotrawnymi synami i córkami.
Jest tylko jedna różnica. Jedni z nas wiedzą, że są marnotrawnymi synami a inni tego nie widzą, zaprzeczają temu. I to jest problem – zaprzeczanie swojej marnotrawności i grzeszności. Zrozumcie dobrze te różnice. Jesteśmy marnotrawnymi synami, ale to nie stanowi takiego problemu. Bo po pierwsze wszyscy tacy jesteśmy, a po drugie wiedząc, że jesteśmy marnotrawni, przyznając się do tego, otwieramy sobie drogę do ojca. Zobaczcie tę refleksję młodszego syna z przypowieści. Pomyślał sobie: nie mam nic, jestem głodny, pasę świnie, walczę z nimi przy korycie o strąki, słudzy mojego ojca mają lepiej. I z tej świadomości zrodziła się błogosławiona myśl: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca.” (Łk 15,18a) W innych tłumaczeniach jest lepiej: „Wstanę i pójdę do ojca mego.” (Łk 15,18a BW) Bez poczucia, że jest się marnotrawnym synem nie ma powrotu do Ojca. Starszy syn myśli inaczej: Oto pracuję i mieszkam z ojcem. Jestem OK, tylko ten ojciec jest nie OK. Poczucie własnej przyzwoitości i skrywane pretensje do ojca oddzielają go od ojca. Mimo, że dzieli z nim ten sam dach jest daleko od niego. Pomyśl. Kto idzie do lekarza? Chory! Kto idzie do Boga? Ten, który potrzebuje zbawienia. Fenomenalnie ta rzecz ujęta jest w innej przypowieści, którą czytano wczoraj w kościele – o faryzeuszu i celniku w świątyni. Faryzeusz się modli: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam.” (Łk 18,11b-12) A celnik jak się modlił? „Celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.” (Łk 18,13) I jak Jezus widzi ich życie i modlitwę? „Powiadam wam: Ten [celnik] odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.” (Łk 18,14) Wszyscy jesteśmy grzesznikami, że wszyscy jesteśmy marnotrawnymi synami, że wszyscy jesteśmy zgubieni, nadzy, głodni i bosi. I to czego potrzebujemy jest u Ojca, u Boga. Nie potrzebujemy się wstydzić swej marnotrawności. To błogosławiona świadomość.
Wszyscy jesteśmy marnotrawni, ale tylko ci, którzy to zobaczą i pojmą będą zdolni, by wstać i powrócić do swojego ojca. Reszta będzie w zachwycie kontemplować swoje cnoty… i pójdzie do piekła. Gdy staniesz przed Bogiem nie szukaj w swoim życiu cnót, zalet i dobrych uczynków. Może i coś znajdziesz, ale i tak okażesz się za lekki. Gdy staniesz przed Bogiem to powiedz Mu, że nie masz NIC i prosisz Go o łaskę. Prosisz Go o łaskę nie dlatego, że ty jesteś dobry, ale, że ON jest dobry. Tak naprawdę to chrześcijaństwo zaczyna się w tym momencie, gdy (jak syn marnotrawny) zauważasz, że nie masz NIC i idziesz do Zbawiciela po łaskę.
KĄCIK POEZJI
Ból i nadzieja
Cierpienie i ból – bliźniacze siostry.
Od zawsze są z nami!
A gdy okrutna boleść do tkanek się wdziera,
przemocą się wkrada, udręka doskwiera.
I drąży i nęka nas dniami, nocami…
po prostu tortury!
Czasami złagodzą jakimiś lekami.
Cierpienie duchowe dotkliwie też nęka
i męczy nas, męczy ta wielka udręka.
Nękają złe myśli… jak natręt nachodzą
by burzyć rozsądek, nadzieję i spokój.
I człowiek się poci, wnętrzności go bolą
i szuka spokoju, ochrony nad sobą.
Zostaje mu wiara z nadzieją związana,
że wkrótce ustanie ból ducha i ciała.
Wzrok wznoszę do nieba,
do Ciebie mój Panie-
Ty bardziej cierpiałeś na krzyżu,
ja wiem!
Lecz… tak trudno wytrzymać boleści i lęk.
Zostaję z nadzieją, co sens życia daje,
że z bólu, cierpienia wyzwolą lekarze.
I Ty mnie uleczysz, z ufnością to wiem,
dlatego w modlitwie do Ciebie
mój Boże, uciekam się…
J.D.
Uśmiechnij się
*
Syn rolnika wraca z Anglii na wieś
i ojciec do niego mówi:
– Idź do chlewa i wywal gnój.
A on na to :
– What? What?
– Łot krowy i łot konia.
*