Ku zamyśleniu z 2024 02 11: Wiersz Dialog – J.D.; Dekalog Św. Jana XXIII; Tajemnica grzechu – Wąż mnie zwiódł i zjadłam – Wojciech Jędrzejewski OP; Uśmiechnij się.
DIALOG
Weź Moją miłość –
tak prosta jest.
Oczami wiary zobacz Mnie,
zrozum Mnie.
Czy wiesz, że cierpię,
gdy w grzechu trwasz?
I boli Mnie, gdy odsuwasz się.
W białym całunie widuję Cię,
gdy zmrużę oczy i kiedy śpię.
Ocal mnie Panie od zła, od łez…
i chociaż trudno, uwierzyć chcę.
Weź moją miłość
i przy mnie trwaj,
w prostej modlitwie przybliżaj się.
Podążaj za mną, zaufaj Mi.
Bezwarunkowo, Ja kocham cię!
Przy Tobie Jezu być staram się,
chociaż niełatwo pojąć Cię.
Ty wszystko możesz, cokolwiek chcesz…
Radosnym tchnieniem obejmij mnie,
otul mnie.
JD
DEKALOG ŚW. JANA XXIII
- Tylko dzisiaj postaram się wyłącznie żyć dniem dzisiejszym, nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia.
- Tylko dzisiaj maksymalnie zatroszczę się o moją postawę: być uprzejmym, nikogo nie krytykować, ani tego nie pragnąć, nie uczyć karności nikogo poza samym sobą.
- Tylko dzisiaj będę szczęśliwy w przekonaniu, że zostałem stworzony, aby być szczęśliwym i to nie tylko w przyszłym świecie, ale również teraz.
- Tylko dzisiaj przystosuję się do okoliczności i nie będę domagał się by to one przystosowały się do moich planów.
- Tylko dzisiaj przeznaczę przynajmniej dziesięć minut na dobrą lekturę, pamiętając, że jak pokarm potrzebny jest do życia ciała, tak dobra lektura potrzebna jest do życia duszy.
- Tylko dzisiaj uczynię coś dobrego i nikomu o tym nie powiem.
- Tylko dzisiaj uczynię przynajmniej jedną z tych rzeczy, których czynić nie lubię, a jeżeli moje zmysły czułyby się pokrzywdzone, postaram się, aby nikt się o tym nie dowiedział.
- Tylko dzisiaj sporządzę szczegółowy plan dnia. Może nawet nie wypełnię go dokładnie, ale zredaguję. Będę się strzegł dwóch nieszczęść: pośpiechu i niezdecydowania.
- Tylko dzisiaj będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że Opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było.
- Tylko dzisiaj nie będę się lękał. Szczególnie zaś nie ulęknę się radować pięknem i wierzyć w dobro.
TAJEMNICA GRZECHU
„Wąż mnie zwiódł i zjadłam”
Można tę „unikową” postawę ująć w sformułowaniu: „Zgrzeszyłem, ale nie ze złej woli”.
Owa usprawiedliwiająca formuła pojawia się w ustach ludzi zaskoczonych ogromnymi konsekwencjami niewinnego na pozór wyboru, o którym wszakże od początku było wiadomo, że spoczywa na nim cień grzechu. Zgoda na jednorazowe zło w przekonaniu, że na tym się skończy: kłamstwo, zdrada, narkotyk, pomówienie. Potem koszmarny, zaskakujący i nieprzewidziany rozwój wypadków, który jest konsekwencją tego pierwszego źle postawionego kroku.
„Dałem się zwieść” – mówią ludzie, którzy ku własnej zgubie „igrali z ogniem” w przekonaniu o własnej sile i umiejętności oparcia się złu. Jest to mechanizm flirtu z grzechem w naiwnym przeświadczeniu, że potrafię się wycofać w odpowiednim momencie. „Niewinna rozrywka”, przy pełnej kontroli sytuacji. Niespodziewanie jednak sprawa przybiera całkiem inny obrót. Z opanowanych szulerów ryzykownej gry stajemy się bankrutami, nędzarzami, zmiażdżonymi przez to, nad czym, jak nam się wydawało, sprawowaliśmy kontrolę. I w takiej sytuacji, o ile tylko chcemy z niej się uwolnić, należy bezwzględnie uznać własną odpowiedzialność za zastaną sytuację. Wycofać się z rozważań na temat: „Jak mogło dojść do katastrofalnych następstw, skoro się ich nie zamierzało”. Przestać kreować się na ofiarę złych mocy, które sprzysięgły się, aby bezwzględnie wykorzystać fałszywe posunięcie dla rozpętania piekła. Nie czynić sobie wyrzutów z powodu „głupiego błędu” („co mnie skusiło?!”), który spowodował lawinę nieszczęść. Uznać po prostu, że z własnej winy wpędziłem siebie i innych w tarapaty. „Zgrzeszyłem”, reszta wzięła się z tego faktu.
Do takiej postawy wprost zmuszają swoich członków wszelkie grupy terapeutyczne przeznaczone dla alkoholików i narkomanów. Czynią to bezwzględnie, wręcz brutalnie, w świadomości, że tu znajduje się punkt krytyczny całej terapii: „Przestań się usprawiedliwiać! Wziąłeś i to był twój błąd. Chciałeś to zrobić, nikt na siłę nie wstrzyknął ci towaru”. Dopóki delikwent nie zgodzi się przyjąć na siebie odpowiedzialności za obecną sytuację, leczenie nie ma szans powodzenia. Taki jest początek uzdrowienia.
Podobnie dzieje się w każdej innej sytuacji narosłego – w wyniku pierwszego wyboru – zła. Człowiek, który w dobrej wierze „dał się namówić” i skłamał, lub oczernił bliźniego, grzęźnie potem po uszy w całym bagienku łgarstw, usiłując oczyścić się ze stawianych zarzutów. Jeśli uzna za współwinnego eskalacji swej nieprawości tego, kto manifestacyjnie wyciągnął na światło dzienne popełnione przez niego pierwsze zło, to daleki jest od nawrócenia. Ucieka bowiem od bolesnej prawdy: „Zgrzeszyłem”, poprzez wskazywanie na swoją nie aż tak złą wolę, jakby to sugerowała skala następstw.
Wojciech Jędrzejewski OP
UŚMIECHNIJ SIĘ
W małej wsi ksiądz rozmawia z parafianką:
– Doszły mnie słuchy, córko, że wczoraj wieczorem ktoś u was straszliwie przeklinał. Tak nie można, dzieci się gorszą, a jaki zły przykład dla sąsiadów.
– Bardzo przepraszam,ale właśnie wybieraliśmy się do kościoła i mój mąż nie mógł znaleźć książeczki do nabożeństwa.