Ku zamyśleniu z 2024 08 11:  Polecamy film…; FASCYNUJĄCE ZAPROSZENIE Msza święta krok po kroku –  WOJCIECH JĘDRZEJEWSKI OP; Uśmiechnij się.

„Cyrk Motyli” –
Krótkometrażowy film / 20 min./
/można znaleźć na You Tube/
*
Nigdy nie błagaj o czyjąś obecność i zainteresowanie. Gdyby komuś naprawdę na Tobie zależało, to sam zrobiłby wszystko, żeby być przy Tobie.
*
Kiedyś zrozumiesz, że wszystko co się wydarzyło
w Twoim życiu było potrzebne. Każda dobra i zła chwila miała Cię czegoś nauczyć.
Nowy dzień jest nową lekcją.
*
Mądre kobiety nauczyły się być twarde. Ich siła jest ich tarczą ochronną. Nie mają jednak serca z kamienia. Skrycie marzą, by ktoś się nimi zaopiekował i sprawił, że znów będą mogły być wrażliwe i delikatne.
*
Wszyscy udają porządnych i „świętych”, a gdyby tylko mogli utopiliby Cię w łyżeczce wody. Nie przepraszaj ich jednak za to kim jesteś. Uśmiechaj się szczerze
i dalej bądź po prostu sobą, bo nic nie denerwuje ich bardziej niż Twoja pewność siebie i szczęście.
*
Nie obiecuj, jeśli nie jesteś w stanie dotrzymać słowa. Pamiętaj, że nie ma nic gorszego od rzucania słów na wiatr i niespełnionych obietnic.
*
Garstka przyjaciół jest warta więcej niż cała wataha przypadkowych znajomych.
Kiedyś zrozumiesz, że zbieranie pięknych chwil jest dużo ważniejsze niż posiadane rzeczy.
Dotrze do Ciebie, że najlepsze wspomnienia są warte więcej niż wszystkie skarby świata.

Rafał Wicijowski, „Żyjesz tylko raz”.
 
FASCYNUJĄCE ZAPROSZENIE
Msza święta krok po kroku
WOJCIECH JĘDRZEJEWSKI OP

Wersję książkową Fascynującego zaproszenia można zamówić na stronie  wydawnictwa „Więź”

Zamiast zakończenia /CD/

Jeśli chcemy wytrwale głosić Ewangelię musimy adorować tajemnicę przebitego serca, które staje się źródłem Ducha Świętego. Potrzebujemy wpatrywania się w tajemnicę Miłości, która, odepchnięta, powraca jak fala, aby ogarnąć z jeszcze większą czułością swoich nieprzyjaciół.
Największym dramatem apostoła jest zatrata odruchu, aby powracać z wiarą i nadzieją do świata manifestującego, czasami ostentacyjnie i brutalnie, swoją niechęć do Światła (J 3, 19). Ilekroć poddajemy się zniechęceniu, przyjmując postawę: „Niech umierają w swoich grzechach, a my starajmy się jedynie postawić tamę szerzeniu się ich nieprawości”, znaczy to, że odeszliśmy od krzyża i źródła miłosierdzia. Duch Święty zostaje zasmucony i wygnany z serc głosicieli Ewangelii, jeśli nie pozwalają Mu wciąż na nowo wskrzeszać swej wiary w możliwość przemiany wszystkich Szawłów w przyjaciół Pana.
Objawem największej tragedii, jaka może dosięgnąć Kościół odpowiedzialny za zwiastowanie Dobrej Nowiny, nie będą puste świątynie lub nawet najbardziej przemyślana strategia prześladowań. Największa tragedia to postawienie przez chrześcijan tamy strumieniowi Bożego miłosierdzia, który, nie chciany przez świat, powraca doń, aby ożywiać to, co umarłe. Powstrzymywanie Ducha miłosierdzia może mieć miejsce, gdy zechcemy zewrzeć szeregi i stworzyć własny, chrześcijański krąg zjednoczony w autoafirmacji swej prawości i walce na słowa i czyny z beznadziejnie pogrążoną w złu „resztą”. Tak powstrzymywany Duch nie da się jednak usidlić, aby wachlować skrzydłami obywatelom „państwa Bożego” ku ich dobremu samopoczuciu i pociesze. Paraklet (Pocieszyciel), który został posłany z przebitego serca Zbawiciela, nie jest nigdy duchem getta.
Kryzys niewiary w ludzi, choćby nawet dających niezbite dowody swego zamknięcia na łaskę, może też przybrać formę cynizmu w stosunku do „letnich katolików”. „Czy warto się angażować wobec tego ochrzczonego pogaństwa? Jaki ma sens robienie dla nich czegokolwiek?” Duszpasterz podtrzymujący w sobie taką „trzeźwą diagnozą” kieruje się naturalnym odruchem odstąpienia od tego, który mu zadaje ból, zamiast nadstawić drugi policzek. Swoją drogą nie każdy „cios”, który otrzymujemy, utożsamia się od razu z odrzuceniem Boga. Czasami wybucha w ten sposób długo tłumiony żal do Kościoła i, paradoksalne, również prośba: „Pomóż mi wrócić”. Jak możemy usłyszeć to wołanie, gdy jesteśmy już strasznie daleko, ukryci w poczuciu krzywdy, urazy, niedoceniania, wysuwanych zarzutów i obojętnego cynizmu?
Nowa ewangelizacja zaczyna się nie przy biurku i planach nowych strategii duszpasterskich, lecz przy krzyżu. Tam odnawiamy wiarę w miłość silniejszą od panoszącej się śmierci i grzechu. Krzyż jest mocą dla rozbitków, wygnanych ze świata, którzy mogą o sobie powiedzieć jak Paweł:
Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni; obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele.[…] Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem; my także wierzymy i dlatego mówimy […] (2 Kor 4, 8-14).
Moc ta jednak nie jest udzielana nam po to, byśmy uciekali od świata, ale byśmy nieustannie doń powracali. Jest mocą niezniszczalnej wiary w każdego człowieka, ukochanego przez Boga, który posyła nas do wszystkich z przesłaniem pojednania. Przypomina nam o tym nieustannie tajemnica Mszy świętej.
Eucharystia, fascynujące zaproszenie Boga do udziału w Jego życiu, nie jest ucztą przeznaczoną jedynie dla wspólnoty wybranych. Z wieczernika naszych świątyń, gdzie celebrujemy Ofiarę Jezusa Chrystusa, Duch Boży wyprowadza nas do świata, do wszystkich ludzi, byśmy wszystkich zapraszali do udziału w tym życiu.
https://mateusz.pl/mt/wj/fz/50.asp

UŚMIECHNIJ SIĘ

Z gabinetu dentystycznego wypada pacjent.
– Jak było? – pyta żona.
– Dwa wyrwał.
– Przecież tylko jeden cię bolał.
– Nie miał wydać.

www.perelki.net