Dzień 21

Totus Tuus Maria,

GDYBYŚCIE WIEDZIELI. JAK BARDZO MARYJA WAS KOCHA…”:

BOLESNE SERCE MARYI

https://www.oddanie33.pl/dzien-21/video

Przed rozpoczęciem rozważania:

Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, przyjdź,

oświeć mrok umysłu,

porusz moje serce,

pokaż drogę do Jezusa,

pomóż pełnić wolę Ojca,

Duchu Święty, przyjdź.

Maryjo, któraś najpełniej

przyjęła słowo Boże,

prowadź mnie.

Duchu Święty, przyjdź!

 

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi    

Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją,        

zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię

w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi:

opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają,

strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi,         

wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi,

abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem

Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

 

ROZWAŻANIE DNIA: „GDYBYŚCIE WIEDZIELI, JAK BARDZO MARYJA WAS KOCHA…”: BOLESNE SERCE MARYI

 

Cierpienie objawia miłość

Nic nie objawia miłości bardziej niż cierpienie przyjęte z miłości dla osoby, którą się kocha.

 

To, co Pan Jezus powiedział siostrze Faustynie o swojej miłości – można też odnieść do poznania miłości Maryi: „Pragnę, abyś głębiej poznała Moją miłość, jaką pała Moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać Moją mękę”.

 

Rozważając mękę Jezusa, poznajemy najgłębiej Jego miłość ku nam.

Rozważając współcierpienie i ból Maryi, możemy najgłębiej poznać Jej miłość do nas.

 

NAJWIĘKSZYM objawieniem miłości Maryi jest cena, jaką zapłaciła za to, aby nas przyjąć za swoje dzieci: męka i śmierć jedynego Syna.

 

Ofiara Maryi

Maryja ODDAŁA ŻYCIE SWEGO SYNA, aby ocalić twoje życie.

Oddała Jezusa, aby Jezus mógł dać Jej ciebie.

Zgodziła się na śmierć swojego Syna, ponieważ nie zgadzała się na twoją wieczną śmierć.

Straciła Dziecko, które jest pełne dobra, aby zyskać dziecko, które jest pełne grzechu.

 

Rzuciła ziarno życia swego Syna w twardą ziemię Krzyża, aby obumarło i wydało plon obfity – nowych dzieci Bożych.

 

Przemierz całą ziemię i zapytaj wszystkich kochających matek, czy byłyby w stanie poświęcić swoje jedyne dziecko, aby ratować obce dzieci. Czy znajdziesz choć jedną?

Następnie zapytaj tych matek: „Co byłoby łatwiej ci oddać i poświęcić: życie swoje czy życie swoje dziecka?”. Wszystkie odpowiedzą ci tak samo: „Prędzej oddałabym swoje życie niż życie swojego dziecka”.

 

Czy rozumiesz teraz wielkość ofiary Maryi?

Rozumiesz teraz Jej miłość do Ciebie?

 

Ona nie mogła oddać za Ciebie więcej niż Jezusa, ponieważ On był dla Niej WSZYSTKIM.

Oddała swoje WSZYSTKO, aby ocalić twoje nic.

 

Łzy Maryi

Szczególnym objawieniem miłości są łzy.

Kiedy Jezus zapłakał nad grobem Łazarza, powiedziano: „Oto jak go miłował”.

Płacze tylko ten, kto bardzo kocha.

W wielu swoich objawieniach Maryja ukazuje nam swoje łzy.

Ona nad nami płacze.

Czy Jej łzy nas poruszą?

 

Jak odpowiedzieć na miłość Maryi?

Pierwszą odpowiedzią na miłość jest ufność.

Bezgraniczna miłość domaga się bezgranicznej ufności.

To tak, jakby powiedzieć Maryi: „Kochasz mnie całkowicie, więc ufam Ci całkowicie”.

 

Drugą odpowiedzią na miłość jest zjednoczenie się z Nią.

Wejście na Jej drogę, która jest drogą cierpienia.

Drogą Jej Syna. Drogą wydania się za świat. Drogą ratowania dusz.

 

Obie te odpowiedzi zawierają się w akcie poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi i życiu na co dzień duchem całkowitego oddania się.

 

Droga Maryi

Na drodze relacji i bliskości z Maryją znajdziesz pełną radość, dlatego Kościół nazywa Maryję: „Przyczyną naszej radości”.

 

Na drodze relacji i bliskości z Maryją znajdziesz też pełnię cierpienia, dlatego nazywamy Maryję: Matką Bolesną oraz Matką Bolesnego Serca.

 

Matka Teresa powtarzała: „Prawdziwa miłość musi boleć”.

Prawdziwa miłość to prawdziwa radość i prawdziwy ból.

Możesz się wyrzec bólu, ale w ten sposób wyrzekniesz się też prawdziwej radości.

 

Dlatego też siostra Faustyna pisze, że gdyby nam aniołowie mogli zazdrościć, to by nam zazdrościli dwóch rzeczy: Komunii Świętej i cierpienia.

Oto dwa największe skarby ziemi.

Skarby, które są największe, ponieważ najbardziej nas łączą z Jezusem i Maryją.

 

LEKTURA DUCHOWA:

 

1. Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT:

Przez Maryję Chrystus przyszedł do nas, my też mamy pójść do Niego przez Maryję. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, ze względu na Jego nieskończoną wielkość lub z powodu naszej nikczemności czy grzechów, śmiało błagajmy Maryję, Matkę naszą, o pomoc i orędownictwo. Ona jest dobra i czuła. Nie ma w Niej nic surowego ani nic odstraszającego, nic zbyt wzniosłego lub błyskotliwego. Patrząc na Nią, widzimy jedynie istotę o naturze takiej jak nasza. Maryja nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas, słabych, oślepić, lecz raczej jest piękna i łagodna jak księżyc, który swe światło otrzymuje od słońca i je łagodzi, by je przystosować do naszych ograniczonych możliwości. Maryja jest tak miłosierna, że nigdy nie odrzuca tego, kto Ją o pośrednictwo prosi, choćby był największym grzesznikiem. Jak to mówią święci, nie słyszano nigdy, jak świat światem, by ktokolwiek, kto się do Najświętszej Dziewicy z ufnością i wytrwałością [podkr.] uciekał, został przez Nią odrzucony. Maryja jest tak potężna, że nigdy jeszcze żadna Jej prośba nie została odrzucona. Wystarczy, iż stanie przed swym Synem, aby Go prosić, a On natychmiast udziela, natychmiast przyjmuje; zawsze zostaje miłosiernie pokonany przez piersi i łono, i modlitwy swej najdroższej Matki (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 85).

2. Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

 

Kładź jak Ja ufność w Matce mojej!

Jezus:

1. Bracie mój, każde dziecko ufa matce swojej; Ja także zaufałem mojej.

Jej powierzałem potrzeby swoje doczesne.

Ja żywię ptaki niebiańskie i lilie polne w blask przyodziewam, ale chciałem odczuwać potrzebę tej samej materialnej pomocy co wszystkie inne dzieci ziemskie. Powierzałem się Matce swojej: Ona Mnie żywiła, odziewała, miała staranie o Mnie. Życie moje było w niebezpieczeństwie. Nie trwożyłem się: moja Matka przeniosła Mnie do obcego kraju, gdy spałem spokojnie na Jej ręku.

2. Powierzałem się Matce swojej, gdy chodziło o spełnienie mego posłannictwa.

Zaraz po wcieleniu chciałem uświęcić Św. Jana, przesłańca mego, chciałem się objawić Żydom i poganom, starcowi Symeonowi i prorokini Annie: zdałem to na Matkę swoją.

Jako nowy Adam chciałem dla odkupienia grzechu pierworodnego połączyć się z Matką moją jako nową Ewą we współdziałaniu zjednoczonej woli, modlitwy i ofiary. Ona to zrozumiała doskonale i zgodziła się wspaniałomyślnie.

3. Zwierzałem Jej się z utrapień jakimi napełniało Mnie to posłannictwo.

Dusza moja była smutna bezbrzeżnie. Smutna na widok czci czysto materialnej, często obłudnej, oddawanej Ojcu memu; smutna z powodu ciemnoty tłumów, oporu i złej woli moich nieprzyjaciół, myśli przyziemnych i niestałości przyjaciół, smutna szczególniej z powodu upadku niezliczonych a tak drogich Mi dusz, dla których na próżno miałem krew przelewać. Byłem smutny, smutny aż do śmierci, do tego stopnia, że prosiłem Ojca o oddalenie ode Mnie tego kielicha.

A jednak miałem pociechę ogromną: Matkę moją. Ona mnie rozumiała; Ona umiała wielbić w duchu i w prawdzie; Ona współczuła w strapieniach i niepokojach moich; Ona Mnie tym więcej kochała, z im większą nienawiścią napadali na Mnie faryzeusze lub im gorszy uczniowie moi sprawiali Mi zawód; Ona czuwała i modliła się ze Mną przez cały czas mego życia ukrytego i publicznego mego posłannictwa; Ona była u stóp mego krzyża, wierząc niewzruszenie wtedy, kiedy wszyscy inni zachwiani byli w swej wierze; w niej moje dzieło Odkupienia udało się w zupełności; Ona była największym moim triumfem.

4. Za moim przykładem powierzaj się Matce mojej.

Miej ufność: Ona jest wszechmocna. Czyż nie uczyniłem z Niej szafarki łask wszelkich?

Czyż Ona nie może dać wszystkiego, co chce, komu chce i kiedy chce?

Miej ufność: Ona jest cała dobrocią. Uczyniwszy Ją wszechmocną, czyż mogłem nie uczynić Jej miłościwą?

Miej ufność: jestem Jej dzieckiem; czegoż bym mógł Matce swojej odmówić?

Miej ufność: jesteś bowiem Jej dzieckiem; czyż matka kiedykolwiek odmawia swemu dziecku, co mu dać może?

Miej ufność: oddając Jej się całkowicie; czyż Ona mogłaby być mniej wspaniałomyślna od ciebie?

Miej ufność: dając tobie, Ona daje Mnie, albowiem wie, że Ja żyję w tobie i że wszystko, co się dla najmniejszego z braci moich czyni, dla Mnie się czyni. Wzywając Ją, dajesz radość zajmowania się Mną jeszcze, żywienia Mnie, noszenia, bronienia od niebezpieczeństw, wychowywania Mnie.

Miej ufność: Ona więcej pragnie dawać niż ty dostawać, gdyż więcej ciebie kocha i Mnie w tobie niż ty sam kochać siebie potrafisz.

Miej ufność: albowiem smuciłbyś Ją wahaniem; wahanie byłoby wątpieniem o Jej miłości dla ciebie i dla Mnie.

5. Dlaczego jednak ufność twoja nie zawsze jest niewzruszona?

Mówisz, że jesteś niegodny, aby cię Matka twoja wysłuchiwała z powodu niedbalstwa twego w Jej służbie?

Niedbalstwo twoje jest wielkie, ale nie dorówna ono nigdy ogromowi miłości Matki twojej.

Powinieneś mieć ufność nie dlatego że ty jesteś dobry, ale dlatego że Ona jest dobra.

Czyż Ona przestaje być dobra, kiedy ty zły jesteś?

6. Wahasz się, gdyż nie wiesz, czy prośba twoja zgodna jest z zamiarami Boga względem ciebie.

Słuchaj, nauczę cię modlitwy, która zawsze zgodna będzie z intencjami Jego i której zawsze używać możesz z niewzruszoną ufnością.

Zrozum przeto naprzód, że:

I. Matka twoja ma intencje miłościwe względem każdej z twoich potrzeb.

II. Intencje Jej zawsze są zgodne z wolą Bożą i zawsze wykonalne.

III. One są zawsze więcej warte od twoich własnych celów, bo Maryja lepiej od ciebie wie, czego ci potrzeba i większe ma dla ciebie widoki niż ty sam.

Skoro więc będziesz miał jakie pragnienie, proś Matkę twoją, ażeby wykonała swoje intencje względem tego pragnienia; i bądź pewny niezachwianie, że otrzymasz to, czego pragniesz albo coś lepszego jeszcze; i że otrzymasz nie w mierze swego nędznego pojęcia, lecz w mierze Jej ogromnej miłości.

2. Z DZIENNIKÓW ALICJI LENCZEWSKIEJ:

Jezus:

Ofiara to rany. To zgoda na przyjęcie ran. I nie dziw się, że odczuwasz to, co Ja odczuwałem w obcowaniu ze światem. To, co odczuwałem wtedy, odczuwam dziś w ludziach, którzy Mi się ofiarowali. Ofiara jest jedna. Tę samą, którą Ja złożyłem, składasz ty. Te same są rany. Uczestniczysz w Moim Misterium życia i śmierci – w Moim Misterium Ofiary.

Trzeba, abyś stała się wyjałowiona ze wszystkiego, jak opłatek, który stanie się hostią gotową do konsekracji. Trzeba, abyś była tak naga, tak prosta i tak biała – pozbawiona jakiegokolwiek zabarwienia sobą czy światem. I tak bezwolna wobec Mnie jak rzecz.

Wtedy odmówię Moje błogosławieństwo nad tobą i będzie przeistoczenie […] Ja ciebie będę konsekrował. Abyś była dla innych jak Hostia…

Nie ochraniaj siebie. Pozwól się zniszczyć i zużyć jak Hostia w Komunii. Jak Ja na Golgocie. Abym Ja, żyjąc w tobie i ofiarując się w tobie, zmartwychwstał i żył w nich – w tych, którym pozwolisz, aby czerpiąc z ciebie, unicestwiali cię w twej doczesności istnienia.

Prawdziwa komunia to umieranie dla świata, by żyć dla wieczności, by dać życie innym. Komunia człowieka z Bogiem to przeistoczenie. O ile jest to komunia prawdziwa – nie pozorna.

Ja przyjąłem komunię z tobą i z każdym, gdy stałem się Człowiekiem. I jestem, abyś ty przyjęła komunię ze Mną. Nie tylko tę zewnętrzną, ale komunię duszy, serca, umysłu, ciała – wszystkiego, czym jesteś.

Komunia człowieka z Bogiem to miłość oblubieńcza – jedno – zmartwychwstanie do życia w Bogu (Słowo Pouczenia, nr 87).

ŚWIATŁO: Łzy i Matka Bolesnego Serca

 

Pierwsze łzy

19 września 1846 roku Maryja objawiła się we francuskim La Salette. Dzieci ujrzały Ją siedzącą wewnątrz promiennej kuli światła. Maryja zakrywała twarz dłońmi i płakała… Maryję z La Salette nazwano Panią Płaczącą.

 

Matka Bolesnego i Niepokalanego Serca

8 września 1911 roku Pan Jezus miał powiedzieć do sługi Bożej, Berty Petit:

Serce Mojej Matki ma prawo do tytułu Serca Bolesnego i chcę, aby był on wymieniany przed tytułem Niepokalanej, ponieważ ten pierwszy zdobyła mocą własnych zasług. […] Otrzymała go dzięki utożsamieniu się ze Mną we wszystkich Moich cierpieniach (…), dzięki swoim ofiarom […] poniesionym dla zbawienia ludzkości. W tym Współodkupieniu przejawia się szczególna wielkość Mojej Matki. Niech poświęcenie Bolesnemu i Niepokalanemu Sercu Maryi podźwignie Kościół i odnowi cały świat.

 

Otrzymane orędzie i słowa Pana Jezusa przekazała papieżowi z prośbą o ich aprobatę. W 1915 roku papież Benedykt XV wystosował apel: Módlmy się wszyscy do Bolesnego i Niepokalanego Serca Maryi […] aby uprosiła swojego Boskiego Syna o rychłe zakończenie wojny.

 

W tym samym roku Pan Jezus mówi jeszcze do Berty: Moja Matka doskonała jest we wszystkim, najbardziej jednak w swoim zranionym Sercu.

 

Misją Berty Petit było objawienie Bolesnego Serca Maryi oraz wezwanie do osobistej konsekracji temu Sercu. Jej dzieło podjęli Sercanie oraz Kamedułki z Francji. We francuskim La Seyne-sur-Mer powstało Sanktuarium Bolesnego i Niepokalanego Serca Maryi. W 2000 roku w Belgii powstało bractwo, które rozwija dzieło sługi Bożej, wysyłając na cały świat obrazki z modlitwą konsekracji Bolesnemu i Niepokalanemu Sercu Maryi.

 

Smutna Pani z Fatimy

W trakcie trwania procesu beatyfikacyjnego Hiacynty oraz Franciszka siostra Łucja odsłoniła głębiej ważne doświadczenie dzieci fatimskich. Powiedziała:

 

Ojcze, Najświętsza Dziewica jest bardzo smutna, ponieważ nikt nie zwrócił uwagi na Jej Orędzie, ani na dobre, ani na złe. […]

Powiedz im też, Ojcze, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta poświęcili się, ponieważ we wszystkich objawieniach Najświętszej Dziewicy zawsze widzieli ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą w Niej zauważyliśmy, przeniknęły nasze dusze. Smutek ten jest spowodowany obrazą Boga i karami, jakie grożą grzesznikom. I tak, my, dzieci, nie wiedzieliśmy, co myśleć, oprócz wymyślenia różnych sposobów modlitwy i poświęceń. […]

Moją misją jest wskazanie wszystkim, że grozi nam utrata dusz na całą wieczność, jeśli będziemy trwać w grzechu.

 

Coraz więcej łez

Św. Jan Paweł II powiedział: Jeżeli Maryja płacze, to znaczy, że ma do tego powody! […] Matka płacze, gdy dzieciom zagraża zło, duchowe czy fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą.

 

W japońskiej Akicie z figurki Matki Bożej łzy popłynęły 101 razy. Badania wykazały, że są to prawdziwe ludzkie łzy… Jednak to nie wszystko. Z oczu Matki Bożej płyną także krwawe łzy…

 

Czy nie poruszą nas łzy naszej Matki? Przez swoje łzy Maryja tak jakby mówi do nas:

Płaczę, ponieważ ludzkość nie przyjmuje Mojego macierzyńskiego zaproszenia do nawrócenia i do powrotu do Pana.

Płaczę, ponieważ dusze Moich dzieci w wielkiej liczbie potępiają się i wpadają do piekła.

Płaczę, ponieważ zbyt mało jest tych, którzy przyjmują Moje zaproszenie do modlitwy, wynagradzania, cierpienia i ofiary.

Płaczę, ponieważ mówiłam do was, a wy Mnie nie posłuchaliście. Dawałam wam cudowne znaki, a nie wierzyliście Mi. Objawiałam się wam uporczywie i stale, lecz wy nie otwarliście przede Mną drzwi waszych serc.

Czy dziecko może nie wzruszyć się, widząc łzy swojej Matki?

Matko! Chcę otrzeć Twoje łzy i pomóc Ci ratować dusze, abyś mogła wszystkie swoje dzieci przytulić do Serca i oddać Jezusowi.

 

WEZWANIE DNIA:

Zapraszamy cię dziś do wejścia w doświadczenie fatimskich dzieci, które wyryły sobie w sercu udrękę Maryi.

 

Zamknij oczy i wpatruj się w duchu w Maryję, która płacze.

Zobacz Maryję, która – jak w La Salette – siedzi z głową zatopioną w rękach i wylewa łzy…

Zobacz dziś łzy Maryi i zachowaj je w sercu oraz w pamięci.

 

Jeśli tak uczynisz – łzy twojej Matki staną się dla ciebie wielką duchową siłą – tak jak stało się to w przypadku dzieci z Fatimy.

ŚWIATŁO SŁOWA:

Płacze, płacze wśród nocy,

na policzkach jej łzy,

a nikt jej nie pociesza

spośród wszystkich przyjaciół;

zdradzili ją wszyscy najbliżsi

i stali się wrogami […]

Wszyscy, co drogą zdążacie,

przyjrzyjcie się, patrzcie,

czy jest boleść podobna

do tej, co mnie przytłacza?” (Lm 1,2-12)

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:

Istnieją takie rodzaje wezwań i cierpień, do których może nas przygotować tylko modlitwa.

Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy.

Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce.

Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania.

Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.

Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.

NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”

Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.

Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.

DZIĘKCZYNIENIE:

Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:

CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU

TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.

COŚ NA POTEM: FORMACJA DUCHOWA PO AKCIE ODDANIA SIĘ – JAK TYM ŻYĆ NA CO DZIEŃ?

 

Różaniec siedmiu boleści

Marie-Claire Mukangango urodziła się w rodzinie katolickiej w 1961 r., jako piąte z ośmiorga dzieci. Chodziła do jednej klasy z Nathalie. Była uczennicą spontaniczną, niesforną, czasami niezdyscyplinowaną. Cieszyła się zaufaniem koleżanek. Po skończeniu szkoły w 1983 r. uzyskała dyplom nauczycielki i podjęła pracę w szkole podstawowej. Bardzo lubi swoją pracę. Od początku objawień Marie-Claire należała do najzagorzalszych przeciwniczek objawień. Nie chciała wcale o nich słyszeć i uważała Alphonsine za chorą psychicznie.

Matka Boża ukazywała się jej od 2 marca 1982 do 15 września 1982 r. Od tamtej pory Marie-Claire powtarza, że trzeba rozważać Mękę Jezusa i głęboki ból Jego Matki. Trzeba odmawiać Różaniec i koronkę do Siedmiu Boleści NMP, żeby otrzymać łaskę żalu za grzechy. Koronka do Siedmiu Boleści NMP nie jest w Kościele czymś nowym. Była kiedyś odmawiana przez niektóre zgromadzenia zakonne, jednak praktyka ta została zapomniana przez większość chrześcijan. Podczas pierwszego objawienia Maryja powiedziała: Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Nie zwracam się tylko do ciebie, lecz do wszystkich. Ludzie współcześni nie czują już tego zła, które czynią. Kiedy ktoś popełni grzech, nie przyznaje się, że źle postąpił. Proszę was, żałujcie za grzechy. Jeśli będziecie odmawiać tę koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego. Przyszłam wam o tym przypomnieć, szczególnie tu, w Rwandzie, gdyż znajduję tu jeszcze ludzi pokornych, którzy nie są przywiązani do bogactw ani do pieniędzy.

Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

 

Zbawcze cierpienie

Maryja:

1. Synu mój, słuchaj i pojmij, co ci powiem. Chcę ci objaśnić naukę, która jest tym trudniejsza do zrozumienia, że ci się wydaje, iż znasz ją od dawna: nauka zbawienia przez krzyż.

Ci wszyscy, którzy się zajmują apostolstwem chrześcijańskim, wiedzą, że w odkupieniu dusz najgłówniejszą rolę gra cierpienie, że Jezus przez mękę swoją i śmierć świat wybawił;

Że musiałam zostać Matką Bolesną, aby być współodkupicielką, i że wszyscy wielcy apostołowie musieli znosić wielkie utrapienia.

Lecz gdy cierpienie ich samych nawiedza, nie pamiętają już o jego znaczeniu, dziwią się i tracą odwagę. Dla nich, tak jak dla Żydów, krzyż stał się przedmiotem zgorszenia. Czyż nie łudziliby się, myśląc, że można uczestniczyć w zbawczym posłannictwie Chrystusa, nie biorąc udziału w zbawczej Jego męce?

2. Ty patrz prosto w krzyż, który cię czeka.

Będziesz musiał sobie zadawać ciężkie ofiary. Będziesz musiał pracować, poświęcać się, trudzić i wyczerpywać w służbie dusz. Nie tylko przez kilka godzin lub kilka dni, ale dopóty, dopóki będą dusze do ratowania; nie tylko w chwilach zapału i powodzenia, ale mimo przeciwności i zniechęcenia.

Niejednokrotnie będziesz musiał obciążyć się dobrowolnym poświęceniem, będziesz

musiał siebie ofiarowywać za dusze, które chciałbyś zbawić, a im bardziej jałowe i trudniejsze wydawać ci się będą wysiłki twoje, tym więcej umartwień i pokuty będziesz musiał sobie nakładać.

3. Czy gotów jesteś przyjąć ten krzyż? Być może.

Ale spójrz, oto inny krzyż znacznie trudniejszy do zniesienia, bo go nie nakładasz sam sobie, i taki dziwny.

Intencje twoje będą niezrozumiane, zamiary wyśmiane, działalność zganiona.

Ci, którzy powinni ci pomóc, obojętni będą na twoją pracę albo spróbują zniszczyć to, coś się starał zbudować.

Ci, którzy cię powinni zachęcać, zaprą się ciebie i położą tamę rozwojowi twych przedsięwzięć apostolskich. Różne trudności robić ci będą i z radością ogłoszą, że dawno już przepowiadali twoje niepowodzenie.

Z weselem niesiesz krzyż, który sam sobie wybrałeś; godzisz się nawet z krzyżem, który ci nakłada choroba lub ubóstwo, ale nie jesteś wolny od niebezpieczeństwa zbuntowania się wobec krzyża zgotowanego ci przez ciemnotę, głupotę lub złośliwość ludzką.

A jednak ten właśnie krzyż najwięcej cnoty zbawczej zawiera.

4. Patrz na Jezusa. Czy sam sobie zadał cierpienie, którym cię zbawił? Czyż nie było to cierpienie właśnie przygotowane Mu przez ciemnotę, głupotę i złość ludzi, tych ludzi, którzy z urzędu i zawodu powinni Mu byli pomagać w dziele odkupienia swego narodu?

5. Nie dziw się, jeżeli zły duch przykłada się do zniszczenia twoich przedsięwzięć.

Na mnie napada, napadając moich żołnierzy. Zachowaj pełną ufność i odwagę.

Tym większa będzie jego porażka: starłam głowę jego i zawsze ścierać ją będę.

6. Zważ jednak, że cierpienie nie jest zbawcze samo z siebie, jest nim tylko w łączności z Jezusem.

Z cierpieniem twoim jest tak, jak z twoją osobą: sam z siebie jesteś tylko biednym grzesznikiem. Złączony z Jezusem masz udział w naturze Boskiej. Podobnie samo cierpienie jest jałowe i dopiero złączone z cierpieniem Jezusa uczestniczy w Boskiej jego skuteczności.

7. Kiedy cierpienie cię nawiedza w twej pracy apostolskiej, przytul się do mnie bliżej.

Razem wejdziemy na Kalwarię. Tam, pod krzyżem Zbawiciela pojmiesz nieskończoną wartość cierpienia, które wprawiało cię w zamieszanie i przygniatało swym ciężarem.

Nawet cierpienie, zgotowane ci przez głupotę lub złość ludzką, słodkie ci się stanie.

Zobaczysz w nim już nie ludzi, którzy ci je zadają, ale Jezusa i Matkę swoją, którzy cię zapraszają do udziału w swym zbawczym posłannictwie, jak też i dusze, które ci ono ratować pozwala.

8. W surową naukę wtajemniczam cię, dziecko moje, ale jest to nauka wiary, miłości i

zwycięstwa.

Czyżbym za wiele spodziewała się po tobie, myśląc, że potrafisz ją pojąć?

Wierny:

O Matko, znasz moją słabość i obawę przed cierpieniem, ale znasz także moje pragnienie kochania Cię i pomagania Ci w twoim zadaniu.

Wspomożesz mnie, kiedy cierpienie na mnie spadnie, a wtedy potrafię cierpieć, ile zechcesz, dlatego że tak chcesz, i bez względu na to, ile mnie to kosztować będzie.